Jak mieliście te kilka lub kilkanaście lat, kiedy wstawaliście od komputera, zapewne niejeden raz pomyśleliście: „Jak fajne byłoby znaleźć sposób na zarabianie na grach”. Siedzieć cały dzień przy komputerze z przerwami na jedzenie i korzystanie z toalety, i robić na tym pieniądze. Są gry, na których można zarobić. Chcesz zarabiać, grając w gry? Czytaj dalej i przekonaj się.
Grind
Warto zacząć od podstawowych form, jakie przybiera zarabianie na grach. Według definicji, grind to:
Proces polegający na wykonywaniu przez gracza powtarzalnych czynności w celu zdobycia wymiernych korzyści, na przykład w postaci waluty lub punktów doświadczenia.
Farmienie waluty w grze
Jeśli jednak mam być szczery, nie znajdziecie w tym wiele frajdy. W dzisiejszych czasach mało co jest takie, jakim się wydaje. Marzycie o całych dniach spędzonych przy komputerze, a tymczasem w rzeczywistości wygląda to w zasadzie jak praca. Osiem godzin dziennie zbierania ziół czy kopania kamyczków może sprawić, że na samą grę nie będziecie mieli ochoty.
Power-leveling, boosting i coaching
Power-leveling polega na tym, że dajesz komuś swoje konto, a ta osoba ci je leveluje, maksuje skille, kompletuje przedmioty, co tam chcecie. Najczęściej pojawia się w MMORPG, jak np. RuneScape, gdzie wszystko trwa długo, oprócz dobrej zabawy. Wielu graczy jest skłonnych zapłacić duże pieniądze za czas.
Boosting
To podnoszenie czyjejś rangi za pomocą cudzego doświadczenia. Częstokroć gracz boostujący jest bardzo dobry w tym, co robi. W grach, gdzie znaczenie ma ranking (jak LoL), boosting przybiera różne formy. Możesz usiąść do kogoś na konto i wbić tej osobie upragnioną Platynę, na którą nie zasługuje, albo wylevelować konto i je sprzedać. Obie czynności są jednak surowo karane.
Apdo w Korei dostał za to dożywotniego bana. Z kolei w WoWie polega to bardziej na sprzedaży Expa – mając mocną postać, idziesz z gościem farmić i nabijasz mu levele. Za godzinę takiego nabijania można wziąć kilkadziesiąt tysięcy Golda, co stanowi równowartość kilku dolarów (w zależności od ceny Tokena).
Pieniądze nieduże, ale to lepsze niż zarabianie takiej samej ilości na gównianym etacie.
Coaching
To bierny boosting – jak masz dobre pojęcie o grze, to siedzisz z n00bkiem na dzielonym ekranie i tłumaczysz mu, co robi źle i dlaczego. To świetny rodzaj usługi dla obu stron, bo nie grozi banem, a nabyta wiedza zostaje. Przynajmniej powinna.
Niestety, tutaj jest jeden haczyk – musicie być naprawdę dobrzy. Zwykłe niedzielne granie to za mało. Przeciętniacy też mogą to robić, ale nie będzie to w połowie tak efektywne. To tak jakbyście kopali rów melioracyjny łyżką.
Niemniej jednak jeśli jesteście sułtanami gier komputerowych online, ta forma zarobku jest dla was.
Zarabianie na graniu jako zawodowiec

Tutaj próg wejścia jest znacznie wyższy niż przy farmieniu, czy jakimkolwiek innym sposobie zarabiania poprzez granie w gry. Przede wszystkim trzeba mieć talent. Nie wystarczy siedzieć przy komputerze po kilkanaście godzin dziennie, by móc uważać się za prosa. Jeśli nie możesz samodzielnie wbić Challengera w League of Legends, jeśli Victory Royale w Fortnite jest poza twoim zasięgiem, jeśli 1 v 3 w CS-ie to dla ciebie Mission Impossible, możesz mieć problem z przejściem na zawodowstwo.
Dodatkowo należy zaznaczyć, że pro scena ma więcej wspólnego z zawodowym farmieniem waluty, niż z grą. Są wariaci jak Caps z League of Legends, którzy trenują dziesięć godzin dziennie, by następnie po treningu grać dalej. Oprócz tego warto zauważyć, że zawodowi gracze rzadko prowadzą rodzinne życie. Wielogodzinne treningi, wyjazdy, turnieje, wszyscy coś od ciebie chcą, a ty masz swoje zobowiązania. Można zwariować.
Ile zarabia profesjonalny zawodnik esportowy?
Niemniej jednak jeśli macie talent, zapał i jesteście gotowi na poświęcenie, można zarobić naprawdę dobre pieniądze. Najbliższy przykład to Bugha, 16-letni zwycięzca turnieju Fortnite, który zgarnął za zwycięstwo trzy miliony dolarów. Internet zwariował. Kikis za nagrody, turnieje i LEC kupił mieszkanie. Znane w Polsce chłopaki z Virtus.pro – Snax, neo, TaZ, pasha i byali – pozarabiały po kilkaset tysięcy dolarów z grania. To jak wygląda zarabianie na grach możemy zobaczyć tutaj:
Ranking najlepiej zarabiających esportowców
Warto.
Content Creator, czyli twórca treści z gier
Tutaj możliwości na daną chwilę są dwie – albo jesteś mistrzem gry, albo masz osobowość. Najlepiej mieć połączenie tych dwóch cech. Jeśli chcesz tworzyć treści z gier (walkthrough, recenzje, poradniki), muszą być ciekawe lub wartościowe. Musicie mieć coś do zaoferowania.
Widziałem więcej niż kilku streamerów czy twórców na YouTube, którzy pomimo szerokiej wiedzy byli zwyczajnie nudni jak obrady Sejmu. Widziałem też klaunów, których nie dało się ani słuchać, ani oglądać, jak koleś w Clash Royale, który najpierw przez trzy minuty wideo streszczał historię swojego życia, a potem mówił coś o jakiejś Bercie i machał kartonową tubą. Czy czymś.
Ewentualnie musicie być kobietą i hojnie prezentować swoje wdzięki na różnych serwisach streamingowych. Opinie są podzielone i choć półnagi streaming i żerowanie na simpach nie należy do najszlachetniejszych metod zarabiania na graniu w gry, to nie da się zaprzeczyć, że ów proceder jest faktem.
Feministki pewnie by się obraziły za to, że uprzedmiatawiam kobiety, ale to streamerki same siebie uprzedmiatawiają, chcąc sprzedawać negliż. Aczkolwiek feministki dość często obrażają się na fakty w każdej sytuacji.
Posiadanie wrodzonej urody oferuje ciekawe możliwości. Pytanie tylko, ile godności jesteście gotowe sprzedać, co można zrobić dla pieniędzy, i za ile?

Nie trzeba chyba mówić, ile mogą zarobić streamerzy czy YouTuberzy dzięki grze w najpopularniejsze gry w Internecie. Duża społeczność zbudowana wokół contentu to atrakcyjny target dla reklamodawców, a chętnych na wirtualne community nie brakuje. Szczególnie takie, które będzie bezpośrednio zainteresowane którymś z naszych produktów (który gracz nie posiada komputera lub konsoli?).
Ile zarabiają streamerzy i YouTuberzy?
A kwoty? imaqtpie rocznie ściąga około dwóch milionów dolarów. Nervarien, polski streamer LoLa w swoim czasie brał 20-30 tysięcy miesięcznie. PewDiePie zaczynał poprzez Minecrafta, jak wielu dużych YouTuberów. Dzisiaj ma 100 milionów subów na YT i reklamodawcy całują go po tyłku, żeby móc u niego coś pokazać. Ninja w 2019 zarobił ok. 17 milionów dolarów. Donacje na Twitchu czy Patronite, sponsorzy, reklamy – nazbiera się.
Gdzieś w 2018 aplikowałem na testera gier w Wawie. Desperacko poszukiwałem zatrudnienia na naszym rodzimym rynku pracy i byłem skłonny podjąć się nawet tego. Nie ukrywam, email zwrotny a następnie telefon, dostałem dość szybko, bodaj po dwóch dniach.
Praca jako tester gier i aplikacji

To jeden z pierwszych zawodów jaki przychodzi nam na myśl metoda zarabiania na graniu w gry. Po raz kolejny muszę przestrzec zapaleńców – to praca, nie zabawa. To, co oferują nasze firmy odbiega od powszechnych wyobrażeń. Jeśli myśleliście, że to się odbywa na zasadzie: „Dadzą mi peceta, Wiedźmina 3 i będę se grać w gry” to jesteście w błędzie.
Oczywiście graczom udostępniane są narzędzia pracy i będziecie grać w gry, ale sama praca nie polega na oddawaniu się uciechom, raczeniu fabułą i przechodzeniu gry. Częstokroć grasz w coś coś, co Ci się nie będzie podobać. Dostaniecie zlecenie, na myśl o którym poczujecie odruch wymiotny i reakcje alergiczne. Wasze zadanie może polegać na zabijaniu tego samego bossa różnymi broniami przez cały dzień, dajmy na to.
Moja (prawie) kariera testera – historia z życia wzięta
Gdzieś w 2018 aplikowałem na testera gier w Wawie. Desperacko poszukiwałem zatrudnienia na naszym rodzimym rynku pracy i byłem skłonny podjąć się nawet tego. Nie ukrywam, email zwrotny a następnie telefon, dostałem dość szybko, bodaj po dwóch dniach.
Sprawa wyglądała następująco – przyjeżdżam do Warszawy pod wskazany adres na dzień próbny, standardowe osiem godzin, żeby zaprezentować swoją wiedzę, i oddzwonią. „No dobra” – mówię. „A pieniądze?”. Przyznaję, wylazła z Daniela trochę cebula, ale… Pan mówi: „Na początek 12 zł za godzinę, osiem godzin dziennie, pięć dni w tygodniu, umowa zlecenie”. Siedziałem przy laptopie, więc odpaliłem kalkulator i wyszło mi coś koło 1850 zł miesięcznie. Pytam gościa: „To jakieś 1850 miesięcznie?”. „No tak”.
Znowu zacząłem kalkulować.
Pokój w Warszawie to, z grubsza licząc, 1000 zł, jeśli chcę w nim mieszkać sam. Jeśli nie chcę, kawalerka 1500. Strzelam, nie znam dokładnych cen tych usług, niech mnie ktoś poprawi. No dobra, chałupa jest, ale przydałoby się czasem coś zjeść. Powiedziałem panu, że oddzwonię, jak się zdecyduję. Oczywiście nie zdecydowałem się.
Jeśli na poważnie chcecie zostać testerem gier, musicie dobrze to przemyśleć. Kolorowo nie będzie. Proces deweloperski przypomina budowę domu. Na początku jest projekt, środki, plan, wykonawcy, wszystko ładnie i pięknie. Przychodzi co do czego, okazuje się, że pieniędzy, ludzi i czasu jest za mało, a roboty jest za dużo. Wtedy producent musi wydać niedokończony produkt pełen bugów, gliczy i innego szajsu, albo przesunąć premierę.
Dla Ciebie, jako osoby sprawdzającej, czy gra działa, oznacza to tzw. crunch time, czyli zamiast ośmiu godzin dziennie, robisz szesnaście. Pieniądze, jakie są, każdy widzi. Stresu sporo. Staż w Google to to nie jest, żeby ładnie w CV wyglądał. Mieszkania za rok pracy nie kupi, ale jeśli ktoś mieszka z rodzicami i chce mieć dodatkowe siano na browar, szlugi i może jakieś kino, to powinno styknąć. Zależy, co dla Was ważne.
Jak to jest z zarabianiem na graniu? Podsumowanie
„No dobra, a Ty ile zarobiłeś z gry, skoro tak się mądrzysz?”. Ja, moi drodzy, na graniu w gry nie zarobiłem nic. W 2009 roku, kiedy wychodziła Beta gry League of Legends, zamiast grać, poszedłem jak ostatni debil na studia. Podczas studiów w wolnym czasie zamiast grać w LoLa, grałem w Call of Duty 2.
Po studiach poszedłem do jednej roboty, która wysysała ze mnie soki życiowe. Poza tym, nie miałem talentu. Coaching, boosting czy zawodowstwo – bez odpowiednich umiejętności nie miałem prawa się wybić. Teraz na karku trzydziestka, a w tym wieku nie ma się zbyt wiele do zaoferowania e-sportowi. W tym wieku możliwość zagrania w jakiekolwiek gry po robocie to przywilej, jeśli się ma stałą pracę.
Co chodzi o MMO i gry, na których można zarobić – jak chłopaki chodziły na raidy na Lich Kinga, ja wolałem grać w piłkę. Zamiast biegać za piłką, trzeba było chodzić na raidy. Dobrze wylevelowane konto w WoWie z porządnymi itemami można opchnąć za furę pieniędzy. Na farmienie pewnie byłbym za leniwy.
By pracować jako tester gier lub aplikacji też jestem zbyt leniwy i średnio znoszę stres. Na twórcę treści internetowych mam zbyt paskudne ryło, zdecydowanie zbyt mały biust i nieciekawą osobowość. Ogólnie rzecz biorąc, jak zresztą można stwierdzić – maruda ze mnie straszna. Marna to reklama, ale wolę być szczery. To rzadka cecha ostatnio.
FAQ – często zadawane pytania
Jak mogę zarabiać pieniądze grając w gry?
Możesz zarabiać poprzez farmienie przedmiotów, tworzenie ciekawych lub pouczających materiałów wideo, levelowanie postaci, sprzedaż kont lub jako tester gry.
Od czego zacząć zarabianie na grach?
Ćwicz. Musisz robić to co inni szybciej, sprawniej lub ciekawiej, jeśli chcesz znaleźć pieniądze w grach. Śledź newsy ze świata gier, premiery, przygotuj się do tworzenia contentu lub farm przedmioty. Miej plan. Samo granie w gry nie przynosi pieniędzy.
W jakich grach zarobisz najwięcej?
Wszystko zależy od umiejętności i zaangażowania. Granie w gry to też praca. Gry online, szczególnie MMORPG i MOBA, to najbardziej dostępne kopalnie złota. Co do tytułów, oto lista dochodowych gier – World of Warcraft, RuneScape, Path of Exile, Escape from Tarkov, Guild Wars 2 i The Elder Scrolls Online. Te gry potrafię wymienić z głowy, ale pewnie już są inne, nowe tytuły.
Gdzie sprzedać walutę z gier online?
Strony, które wymieniłem wcześniej, czyli G2G, PlayerAuctions, IGVault i zasadniczo wszystko, co wyskoczy w top 10 Google na frazę „sell [tu wstaw nazwę waluty]. Te portale biją się o klienta, więc nie ma co się cykać, że zdechną czy oscamują.